coś pozytywnego?
Komentarze: 0
Od poprzedniej notki troszkę się zmieniło.. może na lepsze, ale nie chce zapeszać.
Ze mną jak z kiepskim kawałem... zapowiada się dobrze, ale kończy sie jak zawsze fatalnie.
No ale co ja chciałam. Zmieniło się. W końcu wybuchłam. W końcu się wygadałam, zrobiłam pierwszy krok... może nawet dwa.. lub trzy.
Porozmawiałam z chłopakiem, odezwałam się do przyjaciółki z przed lat z którą nie rozmawiałam 3 lata, no i trochę się zwierzyłam jednej koleżance, której chyba mogę zaufać (choć jeszcze nie jestem tego pewna czy chce)
Tak! Zmieniło się, może się podniosłam emocjonalnie... ale..
Ostatnio w weekend się trochę skomplikowało. Jedna impreza. Jeden facet.. nie ten mój, a jakiejś innej. Ehh...
Kolega. W sumie nie doszło do niczego złego.. jakiś tam mały całus pod wpływem wódki płynącej w żyłach. Ale tak sobie namieszałam w głowie!!! jak nigdy. Nawet gdy byłego spotkałam nie czułam się tak zmieszana.
Nic z tego nie będzie, bo nawet nie chce! Ale teraz jak widzę go tylko w pracy... jest taka chemia między nami.. jakby iskry leciały w każdą stronę jak tylko na mnie spojrzy. Serce mi się cieszy jak go widzę, a smutno mi jest jak go nie ma..
Kocham swojego chłopaka. Jesteśmy bardzo długo ze sobą, mieszkamy ze sobą i już jak trochę takie stare małżeństwo się zachowujemy. Może dlatego ten dreszczyk emocji mnie kręci.
Nie mogę przestać o nim myśleć. Jak na mnie działa, jak mnie dotykał.. moje myśli są aż nie przyzwoite. Kurde co jest ze mną. Dawno się tak nie czułam. W głowie powtarzam ciągle jego imię, aż ciarki mnie przechodzą.
Chciałabym wszystko tu opisać, ale nie czuję się pewnie na takich portalach. Nigdy nie wiadomo kto tu zajrzy i przeczyta moje prywatne myśli...
chyba tęsknie.
Dodaj komentarz